A: Na granicy tradycyjna kolejka aut. Tradycji dopełniając, bezczelnie kolejkę tę omijamy, by zająć dogodne do szturmu pozycje na jej czele; zrezygnowane spojrzenia kierowców gasi jeszcze pan "mrówka" na skuterku, który zwinnie manewruje pomiędzy tirami i osobówkami, zatrzymując się w pierwszym rzędzie obok nas. Musi z niejednego chleba piec jadł, bo rzuca ochoczo spod swojego orzeszka cennymi radami profesjonalnego przekraczacza granic. Pokornie słuchamy, mając tylko nadzieję, że rady owe nie tracą wraz z postępem wgłąb Świata Wschodu... Odprawiamy się chyżo i planowo, bo jeszcze w czerwcu, wjeżdzamy na Ukrainę.
D: Wjazd na Ukraine, na drodze dziura za dziura, ale wiemy, ze na wschodzie bedziemy tesknic za takim wlasnie asfaltem. Tiry ida na czolowki.
A: Jeśli któryś z krajów jakie nawiedziłem ma gorszych kierowców niż Polska, to jest to niezaprzeczalnie Ukraina. Pospół jeździ nieuważnie i arogancko, ale ci z ciężarówek zasługują na cały łańcuch
>>> epitetów grzęznący w gardle, gdy na dupiastej jednopasmówce bez pobocza wyprzedzające wszystko kilkudziesięciotonowe zło na 100m przed motocyklem jest wciąż na kolizyjnym. Dlatego uciekamy w oazy sielankowych osad z chylącymi się kościółkami i dziećmi, które chwalą się polską mową. Bardziej doceniamy też pogodowe "efekty" i ich następstwa w postaci postojów na suszenie.
D: Cytat tego dnia w moim wykonaniu "Patrzymy na kolory” – patrzac na czarno-bialy plan podrozy. Kima w urzadzonym na chlopsko zajezdzie z milymi paniami.